Często powtarza się, że powinno dawać
się drugą szansę. Podobnie jest w przypadku książek. Znam wiele osób, które
początkowo zrażone do danej pozycji odstawiają ją na półkę, by sięgnąć po nią po
upływie kilku tygodni/miesięcy/lat i to, co nie przypadło im do gustu za
pierwszym razem, teraz już im nie przeszkadza. Jednakże są i tacy, którzy
czytają książki i mimo, że jest to droga przez prawdziwe męki, nie odłożą jej i
dopiero na samym końcu przyznają, że była to totalna strata czasu. Są i tacy,
którzy po dwóch/trzech rozdziałach uznają, że książka nie rokuje dobrze i ją odnoszą
na półkę.
Na stronie niestatystyczny.pl
dostrzegłam ranking stworzony przez brytyjskiego redaktora portalu Gizmodo,
który postanowił sprawdzić, jakie książki są najczęściej niekończone. Swoje
obserwacje oparł na aktywności czytelników portalu Goodreads. Polegało to na
tym, że pobrał listy aktualnie czytanych książek przez ok. 24 tysięcy
użytkowników tego portalu, jednak jego uwaga skupiała się na tytułach, które
zostały rozpoczęte ponad rok przed rozpoczęciem jego poszukiwań. Po wyłuskaniu
takich tytułów, zliczył je i na podstawie tego powstał ranking 10 książek, przez
które nie mogli przebrnąć badani.
Oto one:
1. George R.R. Martin Gra o
tron
2. Ron Chernow Alexander Hamilton
3. Daniel Kahneman Pułapki myślenia.
O myśleniu szybkim i wolnym
4. Erin McKean The New Oxford
American Dictionary
5. Jane Austen Duma i
uprzedzenie
6. Susan Cain Cicha siła
introwertyków. Jak dorastać w świecie, który nie przestaje gadać?
7. Marie Kondo Magia sprzątania
8. Anthony Doer Światło,
którego nie widać
9. David Foster Wallace Infinite Jest
10. George Orwell 1984
Obecność niektórych tytułów była
dla mnie ogromnym zaskoczeniem, bo o ile rozumiem, że Gra o tron może człowieka
wymęczyć (sama miałam do niej już trzy podejścia i nadal nie potrafię przebrnąć
przez jeden fragment), tak obecność Dumy i uprzedzenia oraz 1984 stanowi dla mnie
niespodziankę. Natomiast jednym wielkim nieporozumieniem jest obecność
amerykańskiego słownika…
W moim przypadku jest różnie. Są
takie książki, które męczę przez kilka tygodni/miesięcy i chociaż mi się nie
podobają, chcę je dokończyć. Później zabieram się za jakąś lekką, przyjemną
lekturę i staram się o tamtej zapomnieć. Miałam i w sumie nadal mam takie
pozycje, które zaczynam czytać, dochodzę do jednego fragmentu i nijak nie
potrafię przez niego przebrnąć. I tak właśnie miałam z Grą o tron, czy jakieś
15 lat temu z Harrym Potterem i Kamieniem Filozoficznym. Pierwszy rozdział tak
mnie nudził, że zastanawiałam się, po co mama mi kupiła tę książkę, skoro jest
taka nudna. Aż pewnego pięknego dnia przemogłam się, przebrnęłam przez pierwszy
rozdział i zostałam na dobre wciągnięta do magicznego świata. Potem to ona
miała mnie dość, jak musiała mi zamawiać kolejne tomy :D Gdyby nie to, zapewne nigdy bym już do tej książki nie wróciła i ominęłaby mnie jedna z najlepszych historii, jakie czytałam do tej pory.
A jak wygląda ta kwestia u Was? Doczytujecie takie książki do końca, czy porzucacie je?